czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 2


„Z punktu widzenie danej osoby, każdy może wywnioskować co innego.”


*

                               Prorok Codzienny już ogłosił całemu społeczeństwu, że jedna z trzech osób, które uratowały świat przed Voldemorem, Hermiona Jean Granger, została uprowadzona przez dwóch śmierciożerców, Avery’ego i Mulciber. Od razu sprowadzono ich do miejsca do którego idealnie pasują, czyli Azkabanu lecz co się stało w piwnicy nikt tego nie wie, iż Panna Granger nie powiedziała nic innego, niż: Nic się nie stało.



*



Hermiona po opuszczeniu Szpitala Św. Mungana, od razu skontaktowała się z Harrym i Ronem by przekazać im, że nic się złego nie stało. Oczywiście pytali się co takiego zdarzyło się w piwnicy, w której była przetrzymywana dziewczyna, ale ona powiedziała tyle co Prorokowi Codziennemu. Przecież złożyła przysięgę, że nikomu nie powie co się stało w piwnicy, a gdy ją złamie to umrze. Co do tej części przysięgi to może jej dokonać bo nigdy zbytnio nie lubiła o sobie mówić. Miała mało przyjaciółek, z którymi mogłaby poplotkować. Jedynie z Ginny umiała się dogadać, czego niestety nie mogła powiedzieć o reszcie. Prawda, Hermiona była miła dla wszystkich, ale to nie oznaczało, że wszystkich lubiła. Miała Harry’ego i Rona ale z nimi rozmawiać na temat innych przystojnych chłopaków to chyba nie wypada. Choć w dzisiejszych czasach to już nie wiadomo. Teraz co do Wieczystej Przysięgi i przespania się z Draconem. To jest najtrudniejsza część jaka mogłaby istnieć. Jak ona ma tego dokonać? Rzucić się Malfoyowi w ramiona i zacząć go całować, aż zaciągnie go do sypialni i będzie się z nim pieprzyć? Nigdy tego nie dokona, ponieważ a) nienawidzi go równie dobrze jak on jej, b) woli już to zrobić z fretką, choć mało co brakuje do tego c) spójrz na punkt a). Więc, jeszcze raz. Jak ma tego dokonać!?


*


- Miona, jesteś z nami? – Luna zaczęła machać mi ręką przed buzią, ponieważ nie odpowiedziałam na jej pytanie dotyczące nowego wydania Żonglera. Prawda jest taka, że myślami błądziłam kompletnie gdzie indziej, a dokładnie na złożonej przysiędze ze śmierciożercami. Czy chcę tego czy nie, muszę to dokonać, inaczej pod koniec pierwszego semestru umrę. W ogóle czemu wymyślili tak beznadziejną przysięgę? Mogli zrobić wszystko, a wpadli na tak debilny pomysł. Jednak nie myliłam się co do śmierciożerców. Prawdziwe z nich bezmózgie stworzenia. Spojrzałam na Rona, który spał z otwartą buzią, mając na kolanach papierki po czekoladowych żabach. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem widząc swojego przyjaciela. W wagonie zostałam tylko ja i Luna, jeżeli chodzi o obecnych duchem. Harry poszedł omawiać „tajemnicze sprawy” z Ginny. Najprawdopodobniej są ukryci w którejś toalecie i poznają się w każdym możliwym sposobie.
- Ech, przepraszam Luna. Jestem trochę zmęczona tym wszystkim i muszę odetchnąć świeżym powietrzem. – i nie czekając na to co odpowie mi Luna, wzięłam moją podręczną torebkę, wyszłam z przedziału i zaczęłam kroczyć przodem, przez korytarz pociągu. Myślami wciąż powracałam do Malfoya  i tego co muszę zrobić by przeżyć. Nie dokonam tego co jest niemożliwe, przecież my się nienawidzimy! Co z tego, że jest już po wojnie, ale Malfoy pewnie nadal ma to samo zdanie o dzieciach mugoli co wcześniej, czyli że ich się brzydzi. Nawet nie wiem, czy platynowa fretka będzie w tym roku w Hogwarcie. Nie dziwię się, że zostanie w domu i zacznie się ukrywać przed światem, skoro był śmierciożercą.
Idąc tak, nawet nie zauważyłam, że zaszłam zbyt daleko, a dokładnie do wagonu przeznaczonym tylko dla Slytherinu. Z czystej ciekawości uklęknęłam pod drzwiczkami i co chwila wyglądałam przez szybę, śledząc wzrokiem wnętrze i szukając blond-czupryny. Nie było go. Rozejrzałam się jeszcze raz i znowu zawiodłam się, gdyż nie znalazłam tego czego chciałam. Nie było go w Hogwarcie… Jak mam teraz przeżyć, skoro Król Ślizgonów, nie raczył zakończyć edukacji? Zrezygnowana podniosłam się do pozycji stojącej i jeszcze ostatni raz rzuciłam okiem na wnętrze wagonu przepełnionym po brzegi Ślizgonami.  Nie zwrócili nawet na mnie uwagi, wszyscy byli albo pochłonięci rozmową, albo zajęci czymś innym. Jeszcze chwile patrzyłam się na tych czarodziejów, którzy kilka miesięcy temu wydali by mnie i moich przyjaciół wrogowi. Ech, jak zmiany bardzo wpływają na społeczeństwo.
- Witam, Granger. Pomóc ci w czymś? – Jedynie co zrobiłam to krzyknęłam i jak najszybciej odwróciłam się na palcach by nakrzyczeć na winowajcę, który doprowadził mnie prawie do zawału serca, lecz kiedy zauważyłam kto stoi przede mną nie mogłam nic powiedzieć. To był Zabini.
- Co Granger. Mowę odebrało? – zaśmiał się, o dziwo, serdecznie widząc moją minę.
Miał rację. Nie znałam go za dobrze, ale jedyne co wiem to to, że przyjaźni się z fretką i jest komikiem u ślizgonów. Ciemnoskóry ślizgon, choć przystojny nadal był z Slytherinu co niszczyło wszystko.
- Halo, Granger. Chyba za bardzo na ciebie działam, prawda? – na twarzy Blaise pojawił się łobuzerski uśmieszek.
- E-e-e, Zabini? Co ty tutaj robisz? – jak idiotka, spytałam się co tutaj robi. Przecież wiem, że odpowiedź jest tylko jedna, kretynko!
- Chyba ktoś cię bardzo mocno walnął w głowę. Jadę do Hogwartu, wiesz? Dlatego znajduję się w Express Londyn- Hogwart. To chyba zauważyłaś? – odpowiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Na moje policzki wpłynął cień rumieńca. Zawstydzona odpowiedziałam:
- Tak, tak. Oczywiście….
- Więc, może powiesz mi…- nie zdążył dokończyć zdania bo od razu mu przerwałam.
- Nieważne co masz mi do powiedzenia Zabini, muszę już wracać do siebie – odpowiedziałam pośpiesznie wymijając chłopaka i starając nie dotknąć go żadną częścią swojego ciała. Miałam dość słuchać tekstów typu: twój śluz się do mnie przykleił. Te teksty stawały się powoli nudne, a do tego nie miałam zamiaru wdawać się w kłótnie już pierwszego dnia szkoły.
- Wiesz co, Granger…– i nie wiedzieć czemu złapał mnie nagle za rękę powodując, że zatrzymałam się w połowie kroku. Poczułam, że przekroczył granice mojego terytorium, którego nikt nie miał odwagi naruszyć. Tylko moi przyjaciele mogli się do mnie do tego stopnia zbliżyć, a nie jakiś ślizgon. Już miałam się od niego odsunąć, ale kiedy zauważyłam jego szczery uśmiech nie mogłam pójść, ciekawa jak to potoczy się dalej –Wyrobiłaś się Hermi! - po ostatnim słowie, od razu od niego odskoczyłam wpadając na zamknięte drzwi i wywołując hałas na cały wagon, przez co większość ślizgonów przerwała dotychczasowe zajęcia i z uwagą przypatrywali się mnie i Zabinowi. Teraz pewnie wszyscy z ciekawością przypatrywali się nam i czekali na rozwój akcji. Tak strasznie się przestraszyłam jak powiedział do mnie Hermi, a w jego głosie można było wyczuć rozbawienie.
- Coś ci się stało Zabini? – nie mogłam po prostu uwierzyć. Mówi mi taki tekst i się śmieje! I to jeszcze serdecznie się śmieje! Co się dzieje?
- No co? – zapytał niewinnie ślizgon. – Czy to aż takie dziwne?
- Dziwne? – to było raczej stwierdzenie, niż pytanie – Chyba nie zapomniałeś kim dla siebie jesteśmy? Jestem szlamą dla was wszystkich. – powiedziałam to ledwo przełykając słowo „szlama”. Ledwo co dawałam radę słuchać tej obelgi, a co dopiero jeszcze wymawiać ją na głos.
- Dobrze, że mi przypomniałaś. Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać .- mówił tak jakby nie słyszał tego co do niego przed chwilą powiedziałam –Może spotkamy się o 22 przy goblinie na trzecim piętrze?- patrzył na mnie oczekując odpowiedzi. On serio to mówił.
- Po co mam się z tobą spotykać, Zabini? – powiedziałam z lekkim wahaniem w głosie. Trochę było trudno mi uwierzyć w to wszystko. Zawsze wyglądało to tak, że kiedy Malfoy mnie obrażał to Zabini wspólnie się z nim śmiał, ale mimo wszystko nie powiedział nigdy do mnie „szlama”. To jest minimalny plus dla niego.
- Dowiesz się czego chcę jak przyjdziesz - chłopak uniósł do góry swoją brew i musiał dostrzec moją niepewność, więc dodał – Jak chcesz to weź swoją rudą przyjaciółkę.
- Okej...- nie mogłam zaprzeczyć. Ciekawiło mnie o co chodzi ślizgonowi. Może chce coś mi zrobić? Nie dam im się tak łatwo. Przeżyłam już wiele jak na ten wiek, przecież wygraliśmy wojnę podczas kiedy oni byli po przeciwnej stronie i ukrywali się przez większość czasu. Przygotuję się na to spotkanie i na każdą możliwą okazję jaką będę chcieli wykorzystać przeciwko mnie.
- Nie martw się Granger, nie zabiję cię – próbował poprawić mi nastrój, śmiejąc się głośno. Patrząc na moją ponurą minę, nie udało mu się.
- Tego nie jestem pewna. – spuściłam wzrok na podłogę i czekałam na odpowiedź chłopaka.
- Przesadzasz – spojrzałam na niego z szerokimi oczami. Dopiero teraz zauważyłam, że ślizgon jest zmęczony i niewyspany. Przyglądałam mu się jeszcze przez chwilę i trochę mnie zaciekawiło co takiego wyprawiał wczoraj, czy nawet kilka dni, że wygląda tak tragicznie. Podkrążone oczy, zgarbiona postawa, nawet ubraniom może wiele zarzucić.
- Nie to, że mnie coś to obchodzi, ale dlaczego wyglądasz jak tysiąc nieszczęść? – zapytałam prosto z mostu.
- Życie, Granger. – uśmiechnął się ostatnimi siłami. – Jak masz coś na kaca to by się przydało bo coś trochę mnie męczy.
No i teraz wszystko jest jasne. Zaśmiałam się krótko i nie wiedzieć czemu wyciągnęłam ze swojej torby eliksir. Często go nosiłam przy sobie, gdyż Ron i Harry lubili oblewać swoje zwycięstwo, właściwie z każdym kogo napotkają na swojej drodze. Mimo iż dużo osób straciliśmy, nadal się cieszymy, że w końcu zapanował spokój.
Zabini rozpromienił się na widok eliksiru i bez zastanowienia wyrwał go z mojej ręki i wziął jeden potężny łyk, tak jakby nie miał w swoich ustach od bardzo dawna wody, która pomagała w tych trudnych chwilach. Odetchnął z ulgą kiedy jego ból głowy odszedł.
- Dziękuję ci bardzo.- uśmiechnął się promiennie –Odwdzięczę się dzisiaj jak przyjdziesz. Lecę już i dam reszcie trochę wolności. Trzymaj się Hermi! – krzyknął i już zniknął za drzwiami wagonu ślizgonów.
Nie wiedzieć czemu uśmiechnęłam się. Była pewna jednego, choć Zabini był ślizgonem to mimo wszystko był zabawny.


*


- Misie moje! Wstajemy! – Zabini po rozmowie z gryfonką wszedł do przedziału gdzie znajdował się Draco Malfoy, Pansy Parkinson, Astoria Greengrass, Adrian Pucey i Teodor Nott. Zastał przyjaciół i dwie wkurzające ślizgonki w sennych stanach. Każdy odsypiał wczorajszą imprezę jaką zorganizował Draco z okazji zakończenia wojny i wakacji. Można było za co pić, więc można było zrozumieć ich zmęczenia. Tylko Blaise teraz trzymał się najlepiej od reszty. A wszystko dzięki eliksirowi.
- Zamknij morde Diable, jeśli ci życie miłe – mruknął Draco i poruszył się w ramionach, a raczej sidłach, Pansy, która przytuliła się do niego jak do misia. Wciąż twardo spała tak jak reszta w przedziale. Blaise podziałał tylko na Smoka, który powoli przebudzał się z krainy Morfeusza.
Zabini bez najmniejszych skrupułów zatrzasnął za sobą mocno drzwi i wziął nogi Notta ze swojego miejsca zrzucając je tak, że chłopak momentalnie oprzytomniał.
- Nudzi mi się z wami. Jesteście żałośni, jeżeli chodzi o kaca – prychnął Diabeł, wypinając dumnie pierś do przodu – Za to ja nie mam z tym już problemu.
- No właśnie – powiedział, już w pełni pobudzony Adrian – to dość dziwne, że nic ci nie jest… Jeszcze kilka minut temu byłeś taki jak my. – mruknął cicho ślizgon i na potwierdzenie swoich słów złapał się za bolącą głowę.
- Bo wziąłem eliksir na kaca. – nagle wszyscy w przedziel obudzili się i podnieśli swoje głowy, czego żałowali gdy niemiłosiernie ból o sobie przypomniał. Blaise widząc czynności wszystkich w przedziale zaśmiał się krótko i podał dziewczynom eliksir. Choć ich nie lubił to był kulturalny. – Pijcie po małym łyku i podawajcie dalej.
Astoria przyssała się do butelki jak małe dziecko, ale szybko Pansy wydarła jej flakonik i spojrzała na nią z nienawiścią.
- Jeszcze piłam jakbyś nie zauważyła. – wysyczała Astoria.
- Nie przyzwyczajaj i nie zabieraj cudzych rzeczy, kiedy tak naprawdę nie należą do ciebie. – odpowiedziała jej z jadem w głosie Pansy, oczywiście nawiązując nie tylko do eliksiru, ale również do blondyna, który w ogóle nie był zainteresowany tym, że dziewczyny się o niego sprzeczają.
- Proszę kochanie, napij się.- Pansy zamiast wypić pierwsza eliksir, oddała go Draconowi. Wszystko była w stanie dla niego zrobić, gdyż była w nim  od zawsze zakochana. Smok bez żadnego podziękowania wziął eliksir i wziął łyka, a następnie podał go reszcie.
Kiedy Teodor wypił ostatni łyk, oddał pusty flakonik Diabłowi i zapytał:
- Skąd to masz? Przecież skończyły się nam zapasy.
- Hermiona mi dała – odpowiedział i wzruszył ramionami.
Zapanowała cisza w przedziale, długa i niezręczna. Każdy się zastanawiał czy nie został albo otruty, albo poddany jakiemuś dowcipowi, który nie był zabawny. Blaise’owi nie przeszkadzało to i wyjął książkę po czym zaczął ją czytać. Po dłuższej chwili Smok wypowiedział się jako pierwszy:
- Granger ci to dała? – nie mógł w to uwierzyć. Może ich otruła, a efekty dopiero po kilku godzinach lub nawet dniach się pojawią? Jak na razie głowy przestały ich boleć z powodu kaca. Tylko to mogli wywnioskować.
- Tak.- Zabini ciągle wczytywał się w książkę i nie zważał na dziwny wzrok przyjaciół.
- Ty jesteś debilem Diable! – Astoria nie wytrzymała i wstała, krzycząc – Może ona nas otruła?! Nie pomyślałeś o tym?!
- Ucisz się kobieto. To, że nie mam kaca nie znaczy, że głowa może mnie nie boleć od twojego krzyku. – mruknął Zabini.
- Nie wierzę, że to  mówię, ale zgadzam się z nią – mruknął Adrian. Smok wciąż w ciszy trawił informacje, patrząc w zmieniający się za oknem widok. Granger bez powodu nie mogła im pomóc, a tym bardziej z dobroci serca.
- Głowy was nie bolą, więc się zamknijcie – powiedział już lekko zirytowany Zabini. Nagle zaczęła się awantura. Chłopaki, poza Smokiem zaczęli sprzeczać się i wymieniać swoje odmienne opinie. Zabini zaczął być czerwony na twarzy, gdyż pomógł im, a w zamian wszyscy mają do niego o to pretensje. Pansy przysunęła się do Dracona i powiedziała piszczącym głosem, trzepocząc przy tym swoimi sztucznymi rzęsami.
- Dracuś, co ty o tym sądzisz?
Był lekko zirytowany tym, że wypił coś co należało do szlamy, ale nie bolała już go głowa. Zwrócił się do swojego najlepszego przyjaciela i zauważył, że jest wkurzony, więc powiedział:
- Idziesz na fajkę? – zapytał, ignorując przyklejoną do niego dziewczynę. Zabini kiwnął lekko głową i wstał razem z przyjacielem po czym wyszli z przedziału.
- Teraz dorośli porozmawiają. – mruknął Teodor i ściągnął kufer, wyciągając szatę. - Smok go ustawi do pionu. - uspokoił resztę osób w przedziale.
Przyjaciele chcieli porozmawiać na osobności, ale tak naprawdę to Smoka nie interesowało to dlaczego wziął od Granger eliksir. Jedynie co chciał usłyszeć to to, że mikstura nie była zatruta i spokojnie  zapalić papierosa.

~*~


8 komentarzy:

  1. Blog został dodany do Katalogu Euforia.
    Pozdrawiam, Białko :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do Liebster Award!
    http://dramione-granger-malfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No Witam,witam,witam!
    Pierwsze przeczytałam,by napisać coś pod ostatnim wpisem.No i powiem Ci że nieźle kobieto!Naprawdę pomysł boski!Tego jeszcze nie było!No tego jeszcze nie było.Tym polskim to się nie przejmuj xD.Ważna jest najbardziej fabuła i to,ile serca wkładasz w pracę!Sama mam małe,ale takie malucieńkie,takie o problemy z polskim.
    Pozdrawiam więc ciebie i życzę weny,
    Lumos :*
    PS.To ja ------> http://hate-but-love-dramione.blogspot.com Jak będziesz chciała to wpadnij i wyraź swoje zdanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu nie mogę przeczytać następnego rozdziału? Historia bardzo fajna chciałabym doczytać do końca ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu nie mogę przeczytać następnego rozdziału? Historia bardzo fajna chciałabym doczytać do końca ;*

    OdpowiedzUsuń

  6. Cześć!

    Na Twoim blogu od bardzo dawna nie pojawił się żaden post. Z racji tego zostaje on przeniesiony do podstrony "Zawieszone". Kiedy opublikujesz już następny rozdział, powiadom nas o tym, a ponownie zostanie on dodany do aktualnych opowiadań.

    Pozdrawiamy,

    Administratorki Katalogu Granger

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkopuje troche, ciekawie sie ten ff zapowiadal a tu nagle cisza, jest szansa na kontynuacje?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czołem, Potteromaniaku!

    Nazywam się Lily i podobnie jak Ty uwielbiam Harry'ego Pottera. Z początku opierałam się wyłącznie na książkach, filmach i opowiadaniach, jednak z czasem doszłam do wniosku - czemu nie pójść o krok dalej? Zaczęłam szukać czegoś więcej i w taki sposób trafiłam do Akademii Magii Ramesville, gdzie dowiedziałam się, że to, co znamy z książek o Harrym to niewielka część całości. Doświadczyłam tam wielu ciekawych rzeczy, nauczyłam się zaklęć, transmutacji czy starożytnych run, poznałam mnóstwo fantastycznych stworzeń, a ponadto nawiązałam wspaniałe przyjaźnie.

    I teraz przychodzę do Ciebie z zaproszeniem do zapisania się do Akademii. Byłoby okropnie samolubne z mojej strony, gdybym nie podzieliła się swoim odkryciem z innymi fanami HP.

    > Chcesz poznać magię i umieć czarować?
    > Masz po dziurki w nosie swoich wrogów i z chęcią byś się ich pozbył?
    > Marzy Ci się podziwianie świata z powietrza i chciałbyś dosiąść swojej pierwszej miotły, a następnie wzbić się w powietrze?
    > Fascynują Cię magiczne stworzenia i chciałbyś je bliżej poznać? Przelecieć się na hipogryfie czy smoku?


    Jeśli choć na jedno z powyższych pytań odpowiedziałeś pozytywnie, to znaczy, że Świat Magii jest dla Ciebie. Nie zmarnuj swojej szansy na to, by zostać czarodziejem i zapisz się do Ramesville już dzisiaj! Rozpoczęcie roku szkolnego już w najbliższą niedzielę, tj. 9 września!

    Czekamy na Ciebie!

    OdpowiedzUsuń